Historia Lublina jakiej nie znacie!

historia lublina

"Dziki Lublin" to zbiór niezwykłych opowieści o niezwykłym mieście i jego mieszkańcach - historia Lublina jakiej nie znacie!

Wydobyłem te zdumiewające i zapomniane historie z mroków przeszłości.

Niewiele osób wie, jak fascynującym miejscem był Lublin sprzed ponad 100 lat!

Zapraszam w podróż do przeszłość!

Rafał Panas

Z "Dzikiego Lublina" dowiecie się:

  • jak Lublin przeszedł własny „koronawirus” czyli epidemię cholery 
  • dlaczego przez jednego z najbardziej zasłużonych mieszkańców miasto nie ma tramwajów
  • jak polscy terroryści uciekli z Zamku Lubelskiego
  • czy kobieta powinna się pocić?
  • jak brawurowi zamachowcy dopadli znienawidzonego szefa carskiej policji (a mały Józef Czechowicz o mały włos nie zginął)
  • co pokazał Lublinianom zdumiewający doktor Loritz i dlaczego zniknął nagle z miasta
  • o dwóch historiach upadku pewnej hrabiny
  • jak rozwiązywali zatargi krewcy i honorowi szlachcice
  • co bawiło mieszkańców Lublina w czasach sprzed radia, telewizji i internetu
  • o historii pewnego trójkąta, czyli zbrodnia to niesłychana, pani otruła pana!
700 lat Lublina
Książkę "Dziki Lublin" zrealizowano w ramach stypendium Prezydenta Miasta Lublin

"Dziki Lublin" ukazał się w limitowanym - już wyprzedanym - nakładzie

Jednak nic straconego!

Kupi "Dziki Lublin" w wersji ebook - mobi, epub lub pdf!

Cena promocyjna: 9,78 zł!

Przeczytaj rozdział książki o tym, jak mieszkańcy walczyli z „koronawirusem” swoich czasów – epidemia cholery z 1892 roku była jedną z największych katastrof dla Lublina do czasu II wojny światowej!

Dziki Lublin
Szybcy i wściekli, czyli jak się jeździło na rowerze w Lublinie w 1901 roku (okiem redaktora "Gazety Lubelskiej")

"Plagi lubelskie. Do plag grasujących w naszem mieście zaliczyć należy bezczelność cyklistów (nie należących do Towarzystwa cyklistów). Panowie cykliści za teren swoich karkołomnych popisów obrali od pewnego czasu bulwar prowadzący od strony ogrodu miejskiego do cmentarza i urządzają sobie na nim samowolnie wyścigi, tratując przechodniów, a szczególnie dzieci, które alarmujących świstków nie rozumieją. W zeszłym tygodniu dwaj tacy rycerze (numery mamy zanotowane) potrącili boleśnie kilkoro dzieci i pomknęli dalej. Jak wiadomo po bulwarach nie wolno cyklistom jeździć i w razie gdyby takie wypadki się powtarzały numera przekraczających przepisy ogłosimy w gazecie.”